Najlepsza chwila
Dzisiejszego dnia wstałem wpółprzytomny, ale trzeba zbierać się do codziennych obowiązków. Pies prosi o spacer, a za oknem zimno i z nieba leje się intensywna mżawka. Wspaniale zaczyna się ten dzień. Pomyślałem. Przynajmniej pies jest zadowolony, nie wie co go czeka na zewnątrz :D Wróciwszy zaparzyłem herbatę i wspomogłem organizm witaminami. Nie zaszkodzą. Minuty mijają, w tle słychać sekundnik zegara ściennego bezlitośnie odmierzającego to co nieuniknione, a wciąż kontemplowałem nad śniadaniem.
Kilka chwil później już na rowerze jadę w stronę centrum, na ulicach koleiny wypełnione wodą. Omijanie ich dostarcza masę atrakcji. Czuje jak ubranie mi przesiąka, ale szybko przyzwyczajam się do mokrych skarpetek i zgrzytający piasek między zębami. Za bardzo nie przejmuje się kierowcami, wpycham im się przed maski aby być lepiej widocznym.
Prawie u celu wjeżdżam na ścieżkę rowerową przy centrum handlowym aż kątem oka zauważyłem lecącego ptaka. Leci w równym tępie, mogłem przyjrzeć się jak pięknie wygląda ten biało szary ptak. Mewa z gracją przecina powietrze rozglądając się na boki. Nie sądziłem, że jej widok tak odmieni mój poranek. Do pracy dojechałem całkowicie przemoczony, ale szczęśliwy.